Jeden z niewielu spokojnych wieczorów przy komputerze pozwolił na powrót do fajnych wspomnień...
Pomysł żeby pojechać na Memoriał pojawił się u mnie kilka lat temu kiedy przeglądałem galerię Klubu Wysokogórskiego Karkonosz - http://www.karkonosz.org/index1.htm.
Stwierdziłem, że bez względu na czas, ekipę czy inne przeciwności jakie mogą pojawić się na horyzoncie wezmę udział w tegorocznym memoriale. Ekipa co prawda się nie uzbierała, ale przeciwności dla wyjazdu nie było, wręcz przeciwnie - wsparła nas Karkonoska Grupa GOPR i tak w dwuosobowym składzie wraz z Sokołem stanowiliśmy reprezentację Karkonoszy :)
19 Lutego melduję się wraz z moją jakże wyrozumiałą dla mnie (zbudzoną w środku nocy) Olą na przełęczy Snożka. Sokół dojeżdża nieco później. Kilka spraw formalnościowych załatwionych na 5 minut przed zamknięciem zapisów i pędzę do kamieniołomu żeby zobaczyć poligon tegorocznych zmagań. Pierwsze wrażenie to duża ilość wspinaczy! - jak się później okazało samych startujących było 69. Atmosfera budowała się z każdą minutą memoriału, przewodził jej wzajemny doping, wszechobecne przekazywanie patentów łącznie z ciągłym fleszowaniem, dużo śmiechu i oczywiście wspinanie. Rywalizacja odchodziła na dalszy plan.
arena tegorocznych zmagań
fot. M. Dejnarowicz
Formuła zawodów była bardzo przystępna, każdy zawodnik miał do zrobienia 4 drogi, liczyła się tylko jedna próba. O wyniku decydowała suma wpinek zdobytych na wszystkich drogach, a tu przy jednakowych wynikach czas osiągnięcia topu. Drogi były różnorodne i mogę podsumować je tylko słowami "bardzo ładne wspinanie".
Andrzej "Sokół" Sokołowski
na jednej z dróg konkursowych
fot. Ola Niemiec
w akcji Przemek "Memek" Cholewa
fot. Ola Niemiec
Pierwsza z nich była techniczna, startowała połogą płytą z małymi stopieńkami, dziabki trzeba było klinować zdecydowanie w czujnej rysce a rakami posługiwać się delikatnie. Druga droga startowała ładnym ewidentnym kawałkiem skały z dobrymi kieszonkami pod dziabki, prowadziła do okapu gdzie potrzebnych było kilka wytężających ruchów i oczywiście czujne wyjście, łączące wyczucie dziabek z dobrą pracą nóg. Trzecia z dróg o niesamowitej urodzie była drogą długą o górskim charakterze. Startowała delikatnie przewieszonym systemem rysek, który prowadził nas to trawiastej półeczki gdzie dziabki siadały idealnie, później kilka ruchów i wejście w czujne miejsce gdzie kliny nie były bardzo dobre, ale dobra praca nóg i wyczucie dziabek prowadziło do kolejnej półeczki z dobrymi klinami i zmarzniętą trawką.
Ostatnia czwarta droga to bardzo ładne estetyczne wspinanie w litej skale, dość długa wytrzymałościowa droga która dawała czystą przyjemność z każdego ruchu.
Oczekiwanie, oglądanie.
fot. M.Dejnarowicz
Wspinanie w Kamieniołomie
fot. M. Dejnarowicz
Dróg miało być 5, lecz z ze względu na ilość startujących ograniczono ją do 4, a i tak wspinanie trwało dość długo. Niemniej atmosfera zawodów sprawiała że oczekiwanie nie doskwierało aż tak bardzo.
Pierwszego dnia każdy zawodnik zrobił 2 drogi i drugiego kolejne dwie czekały na niemal wszystkich.
Ilość osób ograniczała ilość wspinania w ramach zawodów, ale do woli mogliśmy wspinać się po wszystkim dookoła, więc nie można powiedzieć ze wspinania było mało :)
Paweł "Dr. Know" Olędzki w akcji.
fot. M.Dejnarowicz
Mateusz "Dejnar" Dejnarowicz
na jednej z dróg konkursowych
fot. żródło: drytooling.com.pl
Początkowa koncepcja finału poległa ze względu na ilość zawodników - wspinanie przeciągnęło się do wieczora i o miejscach zadecydowały czasy osób które przewspinały wszystkie drogi.
Mimo tego że wystartowaliśmy z Sokołem nieco spóźnieni, i w pospiechu obaj niemalże nie spadliśmy z pierwszej drogi konkursowej, w ostatecznym rozrachunku odrobiliśmy starty. Mogę powiedzieć z pewnością ze godnie reprezentowaliśmy Karkonosze - Sokół stanął na najwyższym stopniu podium, mnie udało się wspiąć na piąte miejsce.
Uczestnicy IX Memoriału Bartka Olszańskiego
fot. Ola Niemiec
Po memoriale wiem dlaczego tak chciałem wziąć w nim udział, atmosfera i wspinanie są wspaniałe a idea dla której wspinamy się przez te dwa dni jest jasna.
Wnioski: trzeba szykować zapas i ostrzyć dziabki na przyszły rok :)
dej
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz