Lód użytkowany jest w dużej mierze przez polskich i czeskich przewodników i instruktorów z klientami, zatem spodziewać się można weekendowego oblężenia. Z pewnością warto tu powspinać się dla siebie raczej w drugiej połowie tygodnia, kiedy to weekendowe ubytki są pozalewane.
Ku mojemu zdziwieniu na kilka dni przed planowanym wspinaniem, otrzymuję maila od Czechów z fotką obecnego stanu lodu i bieżącymi warunkami :
Przychodzimy na miejsce jako druga ekipa, lodu jest nie za dużo i wędka zajmuje centralny i najdłuższy zarazem jego fragment. Decydujemy się na prowadzenie filarków po lewej stronie. Wyglądają całkiem dobrze, a między nimi jest cienka lodowa polewka, która z pewnością doda pikanterii na prowadzeniu.
Lód wygląda na wymagający i nie nosi śladów przejścia. Atrakcje: filarki z twardego lodu - śruby różnie 'siadały', polewka z lodowych brewek dobrze sprawdzała technikę, do tego półeczki zasypane niezwiązanym śniegiem. Dodać można jeszcze pierwszy wspin w sezonie, kilka śrub za mało i inne niż zwykle raki. Cóż mogę napisać... Metry nie przychodziły łatwo a ruchy na prowadzeniu nie miały nic wspólnego z finezją :)
Dublujemy punkt centralny w stanowisku i zostawiamy wędkę. Każdy ma inaczej, ja lubię na początku sezonu zrobić trochę metrów na wędkę. Wędkujemy więc ile się da.
W przerwie zabawa z Abałakowem i testowanie jego wytrzymałości.
W drodze powrotnej korzystamy z tyrolki która to pomaga przebyć rzekę kiedy poziom wody jest wysoki a nie jest ona wystarczająco zmarznięta. Użyć może jej każdy choć jest napisane że na własną odpowiedzialność.
dej
Wspinanie lodowe...ach odległe marzenia :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!